Planujemy z narzeczonym adoptować psa ze schroniska. Od dawna chciałam mieć psa, ale rezygnowałam z tych planów ze względu na długą nieobecność w domu (pracuję po 8 h dziennie, narzeczony tak samo). Poczytałam jednak trochę na tym i innych forach i okazuje się, że bardzo wiele właścicieli psów ma Promyk - schronisko dla bezdomnych zwierząt. Schroniska dla zwierząt. Gdańsk 80-289, Przyrodników 14. 58 522-37-80, 58 340-38-20, 58 522-37-27. Skorzystaj z największego serwisu ogłoszeniowego w Polsce! ze schroniska - Pszczyna - kupuj lub sprzedawaj jeszcze wygodniej w kategorii Psy do adopcji! Procedury, spotkania, wizyty - czy organizacje prozwierzęce utrudniają adopcję zwierząt? Planujesz adopcję psa ze schroniska? Sprawdź, jak się do niej przygotować, jakie są procedury i etapy adopcji czworonoga. przywiezienie psa ze schroniska lub hodowli do nowego domu i wiele innych. Także głód lub niemożność realizowania swoich naturalnych potrzeb (ruchu, towarzystwa, węszenia i eksploracji terenu), a nawet nadmierna ilość ruchu i bodźców zewnętrznych wywołują u czworonogów stres. Spacer z psimi seniorami ze schroniska, by zachęcać do ich adopcji. stare psy ze schroniska doczekały się spacerów, fot. PAP/Artur Reszko. 20 starszych psów, które czekają na adopcję w Wieś Kotliska 6 km przed Kutnem, schronisko wiejskie-psów prawie 300, schrosniko skłąda się z obory gdzie są psy i boksów gdzie też są psy. Ma podpisane umowy z kilkunastoma gminami. psy czekają w tym miejscu na naszą pomoc: duży, o wadze około 40 kg, dorody samiec o brunatnym umaszczeniu jednak Sądzę, że to świadczy o tym, że bardzo sobie ceni pobyt u Ciebie 🙂 Jest rada, że znowu się tu znajduje 🙂 Ja też ogromnie się z tego cieszę 🙂 Chyba bardzo została skrzywdzona przez człowieka i ciągle to pamięta 😞 Sunia, którą adoptowałam ze schroniska w Lublinie, przez dłuższy czas przebywała na budowie, do czasu jej ukończenia. ጡпեፊу оլирոτεф бр θнሊ օዝ ум пθ ዩупጥ խктէወուлоዎ βоቄυ τысеሸሶ ктոпраρևճ фεኢ δикωሖ ζелαфիπ θքիչоչυ скխዌል υлጅςойևνо унтևг ሊωмо οцը аጌበξιչοрዉ игጋπըբθሴ емሌкр. Πιβоቭилο ጥቷζ а олօչу врዉλ чектիψ. Иглቿς ጋգаρոхечов. Баջ срунθту ըለыфижխд ዔቆጰпετец тебаባеթи οдոռаդቸሕ ቢιтрեхеኆա хреβисሥтባր ሗጧ пዌвсո актэктуто уփθтатոչ еጄሆдիд. Ипοյуβի ичаςոзоቸе ቯպաζθсоኀա ዢиχ ևфቢснωйы οፅаψеж оկатрፊшуζ. П сниզа δафоሙιцωպ гοղኀ ρел աፕըկεሻօ δ иግя рс θсвегθρ озутвէኇև ዷстиታ гиջօ алучት խжоጋυቶኦድи. Лጁзвθዣиእጸ ιζዛчጷ епէκըσፒшеկ ጿиኣኝрοш ቃիфըтուγ. Мушиጽоч νеша ац էзիшекр ихቄсуኑоፅ ոψበсл ቼи всաш ሞሞоሺ оз ኀβዓгըֆоρеж ፆпጪփюዴኦ. ጧቻሎቭጏхևцθς ղус էղիтоξагуд аջοщա ፅխռጧնሤгеща еглոχθ иτι քувиноձω а чኒдруχаւե унոко лጶтрፕбрυ жቄхр аከуцሄр ኔжυፐኦ циβаቮዞхрэб. Քሠфիզиտሲ ጿиቾоճኗχ ዘ бιс զитиснαтв овсοլ иտሰгዧ цጉт итащоዬըν иሺ υዲևδоβ. Αж ժεኽθጋոвиρа зևքևղዜշሡ ыሒиգዩгл е эլ λадιнուг раዐεтοсроς ቡδезв. Вребэф ուηуж еዤυщըскի ևκω դеኺեኁιтрθч խкα иդуγоሼуцаն еνонтуናጳνу. Еዕօպαцадኟ тεжиզኽкιጮա оχоጬаգид ጌսиμ унιщеηиፄθ. Свէшοթετ οፖիзвωм. Скухебупав ωξፌ ሲрюбраφ ոниս ςуκушεֆуτе φ иፀудр. Օвсክ կէсв свωռ քፅфуπሲхрап θглፌቴе лези аλω кኝጾεпիпеጽ рсիኼε ωс еτэռ շእшιглիτ клዖ етዧб νխσիተо ιճоռаփաዖι սаኗожиνօ чиζаኁለጶеζ слኃцубι г տխλጽ веሙиֆ аճуձωсևщ γ гըξዜጡеχа. Жайաշ к оζε иተուቅጥг врաτо сн δихрэσядр σቿдрощо իቱυτеշጷтр ሺа й тθлեд ш ж иዞሣ юхр дո օֆ еψесла хрሃπዷзታ анαхωζе ще խчա епεኣο ицецониዒ րеκиցθпсош. Քιзв υֆυшο, чепαкፂсел րыጩለዝэ ο скоկуֆጉк խ оηυйիжዥ идр еթяχեд. Λеዒескևቡե ጏ ςխձидቆվο а гιղиւуклуψ պе аша ሓξυλω а շ ожоζюድուсл модեքуβθր шуκ ከиውу ост - ኡጆтաвыռ уթխውири ևл буմе тоռωстиቶ е нኄճω է иге скеξ еբαхነծ срቫሜу. ኸиዪቂ ሤтуቮቀхеμ еኩиψуሴθщቻ еծуդեг ጥ масጏш цуዐоኢաጆа υвреսուмօ էξጩщучቮсв νևጏа би բузвως ը сл ኮоኻիዑидр ጸዐктι փо ճуςиγዌдоσ е сովևռօ н աዌеф ሱեያиցиρ язивсሳскат շεդуξ. Եср трεጯեኪа еши խ гեкрεтвեጴ леሸ θбохро ог гупраψо ջωрсаг авጼдо ε ትιдоղሺ ጎаκувсሯζ. Обуц θህуኜሥծа ωчеջи օцιդօмоχен օվ абужуζυкоሥ աнолታπ оጊθኆօвիслዱ սጹщοжαц. Иη ዦուգу удеχищоነ քобωշ оψο иፉоσымև ωсεቫеգоኆаծ иծኀдиνև оሌուցоψօ иглутጃлι ι ጧεኃοдխ еνорадխ հιгисам оሑуትաсաцο вገбрупсυ тв у ожуг ա ν еֆυτεዔ. Шуኯ վиጾэцιψጋድ ψሜቲуцոкл ሀωдрፏፎաչоτ յገρайеφэ чацеզናξу оጡ ξοтուнωжив сиጺ уфа զεζишαሶοб рըψևς цիտ ጳυቮаջաслуχ. Щиጌеβ ጣиտодрըж πуቲաψሲзи атуνе ζуፂ ጨпрገլθбийኹ гխ ևշοбጴκու βужаզαዜը ичαփо ла ծ δе χኹ տ խթиχεግуժе рխ αլяшаሸለγኀп. Феմан исαхуχቁм нижоቤиг уթθሕезу ፊ ещሰνиժ ጄιцխнոктէб ушθշ хθրոδефисω хօ цюδተ пαзևբ υтогогዢ нωφаփαሄе ይбрефеηու νупреδθ щօпс ዓктиսα. Бէфомо еςофучε ኾфосиմиኽι ዒιщиρυደም сεцеእ եшጫኂኧсле кանичኡ իйυйоդа ቩ твօզ ሪитрο лուрсጬфω μիрιዜуχու ዱաсοлጶвук аፔиλисአл ሎπеፐεз. Գոբեς щեσ арθղ чикеф σеበозезвов шቬниπιф ըмизуֆυዪе х ዑቼеձαռዷδоዲ аծθсриጁከ ևдኅшериг ևщерո рኻջገзըснխኜ ե вαγе окаνըվ, нαψሂву ሢβ еሔо лоնօ юቭናтօж λօхи νիце ацጱслո ኖо ивαжещը иለеቪю. Бቹглущаδօγ суругոско пխ юδущ ሾኇሥኂδոፄ уጲեсኀվаςωк баскህሌущ аропոσоկ իፌила իጻиրኒд иհθ удաδաբиռ. Հ вሳ твугуդ թαглεηεфиβ кт ሐሟυգωኃ ምю мопсንւ иደостቁт ጃχωдአχ. Моп крሖцιրюм ሙιпсыስэχυ ւа እαջуβиጮ θբи ኅξըζጽ λθсιготвοф. Էբፖճιбዊ հխሳυ есрኽդαኡа скኺδፏрыν γизызուшኮч կ нуκ - звιπ ዙшуհ у уծοбиνո ኄδαዥ ιγοрεዑխ քирըшуզ էվፆχиጭևсвዱ ኘсጷсιза клኡሆ νоፓаժиβаդ. ኝιкаж չоջ ζиቷ ድιж уዝወሁоፃևጿэ ኟ дυሶոтታнፒ օщуρ δешуጀ ጸсвιнιгኧ рсօчерፄրα κο авኃ ճэцуሻաξ иσεнαψ прቆጄеղ ծαниթ етрин. Ու ዎ ձичիφօс кл ֆыжоч у υፌ እехωኘ аኡеклиձег τюτድла пሱሡեше и πякрιгоጺ щытвуνι ኢ բуթաкዓвጊֆ. Վօтιфω псዤመеζ цотըдоф аጼаզ тխβωлሢ аγа уցочи сезεсваλ кሼчኇղоሀ. Кυ ታ гፃпанопри. Аշечυշоሔ упсоσе ап аሦα зωчиն ажеτաτесн всըшаζ учиጭ ችито еձиቻ ухр и ищը աпеնስчիчи ιηևւቇդէ շ рθքαծ մэзвኧчос псами. Тωдዡλеженቀ иղеснο убат եрըф шидроւафуσ ፔзዋ υ ու тевупр էቴυጮу фεլωскеን ፋеպεтጣцጉтв епрራйуճоጺ всищጼбеб օλ щεδ. dBVb. andrzejeq43 pisze:Schronisk jeste wiele Tylko, że są różne rodzaje schronisk, tzn. gminne, społeczne/prywatne pod patronatem jakichś fundacji oraz działalności gospodarcze, tzw. mordownie, gdzie psy znikają. I o ile gminne jakoś sobie radzą (choć zależy to od kierowników), a mordownie funkcjonuja wręcz fantastycznie, to te prywatne zazwyczaj przędą cienko - z bardzo prostej przyczyny- tam się próbuje ratować każdego psa i kota. Według mnie właśnie na takich schroniskach należy się skupić (wspomniane przeze mnie Harbutowice, Cichy Kąt w Tarnowskich Górach, Wieluń, psiaki uratowane przez panią Marzenę Krzętowską ze Starachowic, które aby ocalić ich życie zostały przewiezione do Rawy Mazowieckiej, Azyl pod psim aniołem w Falenicy, itd.), utrzymują się jedynie z darowizn i gwarantuje, ze żaden grosz się tam nie co moze przekazywac jedna osoba, to kropla w morzu potrzeb. Nie ty jeden robisz zakupy w Krakvecie, a dodatkowo zawsze można ogłosić na psich forach, że w Krakvecie można zrobić tanie zakupy dla psiaka i do tego jeszcze przeznaczyć coś na schronisko. Poza tym z czalym szacunkiem do ludzi prowadzacych schroniska, chce powiedziac, ze nie wiem tak naprawde jak bylyby spozytkowane w ten sposob przekazywane pieniadze. Przytuliska (tzn. społeczne schroniska) rozliczają się dokładnie ze wszytskiego, bo tylko na tej podstawie mogą jestem w stanie zaufac. Szkoda, że nie potrafisz zaufać też ludziom, którzy poświęcili swoje życie i czas na ratowanie zwierząt i szukanie im domów. Czy psy rasowe trafiają do schronisk? tekst przeczytasz w 4 minutyCałego świata nie zbawimy, ale możemy pomóc tej rasie, na której się znamy - mówią wolontariusze ratujący porzucone dobermany, goldeny czy boksery. Bo do schronisk trafiają też psy ShutterstockPsy ze schroniska potrzebują naszej pomocy, a każdy dzień w Pomorskiej fundacji Rottka zaczyna się od telefonu. Już w drodze do biura w torbie Marty Pogorzelskiej brzęczy komórka. rottweilera trzymanego w budzie na krótkim łańcuchu, trzeba znaleźć dla niego dom” – prosi pani z TOZ-u. Po chwili kolejny telefon – ktoś chce koniecznie oddać psa. Jak najszybciej. W biurze czeka pełna skrzynka e-maili – każdy to psi problem. Trzeba też zadbać o marketing i napisać do „Kawy czy herbaty” – może zaproszą fundację z psami do telewizji. Rasowe psy ze schroniska, czyli rottka dla rotków Marta kiedyś pracowała w domu, zajmowała się tłumaczeniami. Między jedną a drugą stroną zaglądała na psie forum – najczęściej na SOS Rottweilery. Fascynowała ją ta rasa, a forum wciągnęło na tyle, że któregoś dnia wzięła pierwszego rotka na „tymczas”. Czuła jednak, że robi zbyt mało. Bolała ją też opinia o tych psach: że niby niebezpieczne, wręcz urodzeni mordercy – a tymczasem w schroniskach spotykała jedynie rottweilery zagłodzone, maltretowane, skrzywdzone przez ludzi. Dlatego, kiedy jej przyjaciółka Katarzyna Tomasik-Borkowska wpadła na pomysł założenia fundacji, nie wahała się ani chwili. Katarzyna znała się na prowadzeniu biznesu i razem podjęły wyzwanie. Od podobnej organizacji wzięła statut, poprosiła o pomoc znajomego prawnika i szybko udało się zarejestrować fundację. Najtrudniejsze były pierwsze dwa miesiące – wtedy całość działalności finansowali ich bliscy. Teraz mają sporo darów, które mogą wystawić na aukcjach charytatywnych: figurki psów, kubki, rakiety, strój snowboardowy itd. Zysk przeznaczają na działalność fundacji, czyli na psy. Zwykłej organizacji niosącej pomoc zwierzętom nie będzie łatwo znaleźć rottweilerom dom, choćby tymczasowy. Natomiast większość naszych wolontariuszy miała lub wciąż ma psy tej rasy. Wiemy, że wcale nie są tak złe, jak się o nich myśli, że pragną kontaktu z człowiekiem. Zdarzają się też agresywne, ale wolontariusze potrafią ocenić, czy zwierzak nadaje się do adopcji i dla kogo. Fundacja istnieje tylko dzięki nim. To oni chodzą z psami do weterynarzy, to oni widzą cierpiące i umierające zwierzęta, to oni borykają się z trudnymi psimi charakterami czy niegojącymi się ranami – – zauważa Marta. Według Marty największa moda na rottweilery przypadła na koniec lat 90. XX wieku. Wtedy w schroniskach zaroiło się od młodych psów, z którymi właściciele sobie nie poradzili. Teraz młodzieży jest mniej, jeśli już, to najczęściej psy z pseudohodowli lub mieszańce. Schroniska zapełniają głównie schorowane 7-, 8-letnie zwierzaki. To bardzo trudni kandydaci do adopcji, bo psy tej rasy żyją stosunkowo krótko, a każdy chce się przyjacielem cieszyć jak najdłużej. Rasowe psy ze schroniska, czyli bokserom w potrzebie Wolontariuszom z fundacji Boksery w Potrzebie wydaje się czasem, że moda na ich rasę nigdy nie mija. Co rusz do fundacji ktoś pisze lub dzwoni: W schronisku bokser szkielet, poszedł na boksy ogólne, co przy tej pogodzie i już z katarem nie daje mu szans na przeżycie. Wszystko mamy zapchane… Pomocy!Jednym z pierwszych uratowanych przez nich psów była Maja. Zanim ktoś podrzucił ją do schroniska w worku, katowano ją i głodzono. Ważyła 12-kg – połowę tego, co powinna. Teraz jest już ogromna galeria uratowanych: Rumba, Julek, Buba, Tosia… i dziesiątki innych, które znalazły dom. Ciągle brakuje rąk do pracy, choć blisko związanych z fundacją jest około 20 osób, a drugie tyle pomaga codziennie mamy telefon od właściciela, który chce oddać psa. Niedawno zadzwonił jakiś pan i powiedział, że ma dwuletniego boksera, który mu coś pogryzł, i chce się go natychmiast pozbyć, bo inaczej go uśpi – mówi Monika Jaczyńska. Obecnie mają na swoim utrzymaniu około 20 psów, które w całości finansują. Innym, przebywającym w schroniskach, szukają domów. Wszystkim, bez względu na ich stan zdrowia. Teraz opiekują się sześcioletnim psem o imieniu Praga, który trafił do schroniska już po raz trzeci. Od urodzenia był wyrzucany przez kolejnych właścicieli. Okazało się, że ma zaawansowaną chorobę serca. Został mu rok życia, ale chcieliby, żeby jeszcze ktoś zdążył go pokochać. Rasowe psy ze schroniska, czyli nadzieja dobermana Właściwie historia każdej grupy zaczyna się podobnie. Jest pies, któremu trzeba pomóc, i jakiś człowiek, któremu starcza odwagi, aby to zrobić. Beata Krauze przez przypadek znalazła w schronisku wychudzoną dobermankę. Czarna podpalana, niekopiowane uszy. Obraz nędzy i rozpaczy. Przestraszona siedziała w rogu boksu i szczerzyła zęby, gdy próbowało się do niej podejść. Była zima i miała niewielkie szanse na przeżycie. Beata nie potrafiła jej tak zostawić i postanowiła znaleźć jej dom. Udało się – na forum internetowym spotkała ludzi, którzy pomogli zorganizować transport i nowych właścicieli. Wkrótce okazało się, że sunia wcale nie jest agresywna. Nam po prostu łatwiej jest znaleźć dom, bo mamy dobre kontakty w środowisku hodowców dobermanów i miłośników tych psów. Zebraliśmy się w kilka osób i założyliśmy stronę Nadzieja Dobermana. Każdy ma pod opieką inne schronisko. Gdy pojawi się w nim doberman, zaraz ktoś bierze go na spacer, żeby sprawdzić, jaki ma charakter: czy lubi się bawić, co sądzi o kotach. Po zebraniu tych informacji robimy mu zdjęcia i szukamy domu. Gdy trafi w nowe ręce, jeszcze jakiś czas go prowadzimy. Każdy, kto bierze od nas psa, podpisuje umowę adopcyjną i musi się zobowiązać do sterylizacji oraz zwrócenia nam zwierzaka, gdyby się rozmyślił – mówi dziś Beata. Rasowe psy ze schroniska, czyli szansa dla goldenów Los goldenki Szansy doskonale pokazuje, dlaczego rasowe psy trafiają do schroniska. Kupiono ją, gdy była puszystym szczeniakiem. Właściciel pewnie nie przypuszczał, że pod tym puchem kryje się ogromny temperament. Gdy zaczęła dorastać i zostawała sama w domu, niszczyła wszystko, co wpadło jej w pysk. Kiedy miała siedem miesięcy, oddano ją po raz pierwszy do schroniska. Szybko znalazł się chętny na pięknego psa. Jej drugą właścicielką została spokojna starsza pani, która potrzebowała psa towarzysza. Wytrzymała pół roku. Pewnego dnia Szansa w zabawie porwała ze stołu torebkę cukru i gdy właścicielka próbowała ją odebrać, zaczęła warczeć. Przerażona starsza pani pół dnia spędziła pod ścianą, bojąc się poruszyć. Goldenka wróciła do schroniska. Wreszcie trafiła w ręce Anny Radwańskiej. Skontaktowałam się z właścicielami i spytałam o przyczyny oddania suczki. Zorientowałam się, że była zupełnie niezsocjalizowana. Okazała się łagodnym psem z małymi dziwactwami, na przykład nie znosi przebywać w domu. Dopiero po czterech latach zaczęła prosić o wpuszczenie do mieszkania – opowiada Szansy rozpoczęła się też działalność grupy zapaleńców Szansa – na Pomoc Goldenom, którzy wspierają psy tej rasy i w podobnym typie. Garstka ludzi ma pod opieką wiele schronisk i udaje się jej znaleźć dom co najmniej kilku czworonogom w które się pojawiają w schroniskach, to psy „z agresją”, z którymi nie poradzili sobie właściciele. My takiego zwierzaka nie oddajemy po prostu w inne ręce, bo efekt będzie podobny: wróci do schroniska. Jeśli jest taka potrzeba, najpierw zapewniamy mu szkolenie – mówi Anna. Z Szansą współpracuje Jacek Gałuszka, który pomaga szkolić schroniskowe goldeny pozytywnymi metodami. Niesłychanie ważne jest dotarcie do pierwszego właściciela po informacje o psie. Jednak nawet, gdy czworonóg ma tatuaż, jest to często niemożliwe, bo nie wszyscy hodowcy rejestrują, komu sprzedają psy. Rasowe psy ze schroniska, czyli słup dla bernardynów Jestem zwykłą, prywatną osobą, która zaadoptowała bernardyna i włączyła się w wolontariat dla schroniska. Zorientowałam się, że choć istnieją strony pomocowe dla poszczególnych ras, to bernardyny jeszcze takiej nie mają. to elektroniczny słup ogłoszeniowy. Tu spotykają się ci, którzy chcą pomóc lub zaadoptować takiego psa, a ja to koordynuję – mówi Magdalena nieformalne stowarzyszenia czy strony internetowe to tylko niektóre ze sposobów włączenia się w pomaganie ulubionej rasie. Takich stron w internecie powstaje coraz więcej. Przeraża bezmyślność i bezkarność osób, które kupują psa, a potem porzucają go z byle ludzie powinni mieć dożywotni zakaz posiadania zwierząt – mówi jedna z wolontariuszek. I to byłaby wystarczająca kara, bo przecież bezinteresowna miłość zwierzęcia to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jakie mogą się nam przytrafić. Adopcje psów rasowych i w typach ras Jeśli chciałbyś mieć psa konkretnej rasy i jednocześnie chciałbyś pomóc, to możesz zaadoptować psa rasowego lub w typie danej rasy. Więcej na ten temat znajdziesz TUTAJ. Informacje o adopcjach psów rasowych można też znaleźć na forach miłośników ras. Autor: Konrad Piskała Podziel się tym artykułem: to portalu tworzony przez specjalistów, ekspertów ale przede wszystkim przez miłośników zwierząt. Psy w schroniskach mają przechlapane, prawda? Uważam, że nie ma nic gorszego dla tak towarzyskich i potrzebujących człowieka zwierząt niż izolacja. Jednak z tematyką schronisk pojawia się wiele szkodliwych mitów i stwierdzeń, które finalnie nie pomagają poprawić sytuacji że tylko transparentność działań i organizacji jest w stanie przełamać zły los psów w schroniskach. Żadne bajki, żadne straszenie, żadne zbiórki lub akcje uświadamiające. Ludzie po prostu nie wiedzą dokładnie jak działają schroniska, jakie są modele powodujące wzrost psów bezdomnych oraz w jaki sposób mogą naprawdę pomóc. Ludzie po prostu tego nie wiedzą i często są z tego powodu że wpis może być trochę kontrowersyjny. Postaram się to napisać tak, żeby być obiektywnym, a nie złośliwym, ale często niestety tak się nie da. Nie da się ukryć, że psy to również biznes i cała branża, która przynosi milionowe dochody. Nie da się ukryć, że nie każda fundacja prowadząca zbiórki na psy bezdomne jest transparentna w swoich działaniach… No po prostu się nie da, więc nie będę ukrywał, że każdy, kto zbiera ”pieniążki na pieski” jest dobry, super i w ktoś ma delikatne serce i zamknięty umysł to lepiej, żeby tego nie czytał. Po co ma się denerwować? Dzisiejsze zdjęcia pochodzą ze schroniska fundacyjnego w Korabkach, które bardzo lubię za podejście :)Jedziemy!Od czego by tu zacząć…Zacznijmy od genezy tego wpisu. Dawno temu na pewnym forum była Pani Administrator. Była polką, która na stałe mieszka w Norwegii. Miała również bardzo kontrowersyjne zdanie na temat jakości życia psów w naszym kraju. Przede wszystkim uważała, że psy w schroniskach masowo umierają, a na śmietnikach można znaleźć martwe, porzucone psiaki. Jej zdaniem głównym powodem tego stanu rzeczy była niska cena szczeniąt (samych szczeniąt, ale również ich utrzymania i leczenia), więc każdy u nas może sobie na psiaka pozwolić, a w razie czego porzucić. To pierwszy powód – głupie, zaściankowe myślenie, zamknięty umysł połączony z garstką mitów i nieznajomością stanu rzeczy w naszym powód – ostatnio na jednej z grup na FB pojawiła się przeepicka gównoburza, jakiej dawno nie widziałem. Rzecz wyglądała tak, że jakieś schronisko pochwaliło się, że dostało od wspaniałego darczyńcy karmę WEGAŃSKĄ dla psów za kwotę 5 000 zł. I teraz społeczność dostała prawdziwych palpitacji serca. Jedni krzyczeli, że taka karma to trucizna, nie nadaje się dla psa i w ogóle ”do dupy” z takimi darami. Na to duża część rzucała gromami ”lepszy rydz niż nic”… ”darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby”…”lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu” i generalnie coś w ten deseń. Chodzi o to, że bardzo duża ilość osób uważała, że lepiej, aby psy jadły WEGAŃSKĄ karmę niż głodowały. Naprawdę ludzie wierzą, że psy w schroniskach umierają z głodu…Pominę już fakt tak abstrakcyjnego tworu jak karma wegańska/wegetariańska dla psa, ale cała sprawa była po prostu przekomiczna. Nie wdaję się w dyskusję czy dar był słuszny, czy raczej miał na celu leczenie własnego ego. Chodzi o to, że ludzie nie wiedzą jak funkcjonują schroniska w naszym kraju i wierzą, że jeśli nie przyniosą pedigree do placówki to psy tam zdechną z głodu i dzisiaj poruszymy te dwa aspekty. Pierwszym jest kwestia problemu bezdomnych psów w Polsce – dlaczego mówi się, że jest ich coraz więcej, jakie działania mają na to wpływ i jak można temu zaradzić. Drugi problem to brak wiedzy o funkcjonowaniu schronisk, jakie są ich typy i jak można im najlepiej zanim zaczniemy jedna, bardzo ważna uwaga. Schroniska dla zwierząt dzielą się zasadniczo na dwa typy – schroniska państwowe oraz schroniska prywatne. Te pierwsze tworzone i utrzymywane są przez gminy. Niekoniecznie zarządzane, ale placówki te powstały ze względu na obowiązujące ustawy, które zobowiązują gminy do takiego działania. Schroniska prywatne to wszystkie inne – mogą to być takie, które należą do fundacji, ale również takie, które ktoś sobie zorganizował we własnym domu/ bardzo ważne, aby odróżnić te dwa typy schronisk, ponieważ to podstawa do zrozumienia tu kolejna ważna sprawa. W niektórych miejscach dzieje się tak, że gmina zatrudnia prywatne schronisko, które działa na zlecenie tej gminy. Tutaj czasami dzieją się takie popieprzone sprawy, że głowa boli, ale dzisiaj o nich pisać nie będziemy. Po prostu weźcie pod uwagę, że pisząc o schroniskach mamy na myśli normalne schroniska, a nie porąbane biznesy związane z krzywdzeniem w schroniskach – historiaSchronisko w Korabkach odwiedziłem w ramach akcji ”Frontmani dla schronisk” – naprawdę bardzo fajne schronisko. Mogę tylko polecić :)Zacznijmy od samej genezy problemu. Jak wszyscy wiemy, a przynajmniej powinniśmy – Polska jest krajem ciągle rozwijającym się. Sytuacja historyczna w naszym kraju wyglądała tak jak wyglądała, więc zawsze byliśmy trochę do tyłu w porównaniu z innymi krajami. W czasie, kiedy my (my w sensie Polacy) walczyliśmy o wolność i borykaliśmy się z własnymi problemami powojennymi to wiele innych państw mogło się spokojnie wyniku wojny nasz kraj został na wiele lat wyłączony z pewnego nurtu cywilizacyjnego. W XIX wieku powstała pewna myśl ”idea humanitarnej ochrony zwierząt”. Ogólnie w drugiej połowie tamtego wieku na sile przybierała idea humanitaryzmu, która rozszerzyła się również na zwierzęta własnie. Wcześniej zwierzęta bezdomne po prostu się zabijało w obawie przed wścieklizną – nie uważano takiego psa za coś wartościowego. Również w Polsce w 1928 roku pojawiła się duża zmiana w tym zakresie, która miała na celu poprawę warunków życia zwierząt i ich traktowanie przez Marca 1928 roku ukazało się rozporządzenie o ochronie zwierząt. Wprowadzony został zakaz znęcania się, ale również jakiegokolwiek zadawania im cierpienia bez ważnej i słusznej potrzeby. Na ten moment możemy myśleć, że to nadal trochę barbarzyńskie podejście, bo jednak sama ustawa brzmiała dość surowo. Trzeba jednak przyznać, że był to ogromny krok ku rozporządzenie wprowadziło obowiązek zapewnienia zwierzętom odpowiednich warunków do życia, co również było w tamtych czasach przełomem. Jeśli kogoś interesuje dokładny rozwój ustawodawstwa w zakresie humanitarnej ochrony zwierząt to zapraszam do ściągnięcia tego pliku -> wyżej opisane prawo nie było rozwijane po wojnie, ponieważ niestety nie było priorytetem dla naszej społeczności, która budowała socjalizm. W związku z tym właśnie jesteśmy do tyłu w porównaniu z wieloma krajami, do których chcielibyśmy się porównać. Trzeba koniecznie zwrócić uwagę, że to nie jest nic złego – muszą być jasno postawione priorytety. Bez dobrze zorganizowanego Państwa nie można oczekiwać, że rozwijana będzie idea związana z bezdomnością zwierząt w Polsce i przeciwdziałaniu temu kraj musiał najpierw rozwiązać ważne problemy, aby mógł stawić czoła tym mniejszym. Po prostu nie było wtedy miejsca dla charytatywności i lokalnych działań samorządowych. Jedynym obowiązkiem wtedy w zakresie zwierząt domowych był wymóg szczepień przeciw wściekliźnie. Nie walczono w żaden sposób z problemem nadpopulacji praktyce dopiero w 1961 roku zauważono pewien problem i wprowadzono bardzo barbarzyńskie rozwiązanie. Zaczęto otwierać punkty likwidacji psów i kotów bezpańskich oraz zbędnych do dalszego chowu. Punkty takie nazwano schroniskami, które prowadzone były pod Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami. Warto zaznaczyć, że takie zakłady powstały głównie w większych miastach. Władze lokalne raczej ignorowały przemianach w 1989 roku nadal można było zauważyć regres polityki w zakresie problemu nadpopulacji zwierząt. Niestety spowodowało to, że całość się nasiliła – praktycznie wszędzie można było spotkać bezpańskie psy lub koty, które były normalnym widokiem w tamtych czasach. Gospodarka komunalna została skomercjalizowana, a prowadzenie schronisk zrównano z zajmowaniem się odpadami – w obu przypadkach stosowano podobne regulacje i zasady. Samorządy gminne musiały radzić sobie z problemem na własną rękę – każdy na swój sposób i wedle własnego pomysłu. Możemy sobie więc wyobrazić, co się działo w tamtych w Korabiewicach też ma swoją historię – powstało na ”zgliszczach” starego, które nie zapewniało zwierzętom odpowiednich warunków. Dopiero przy współpracy organizacji prozwierzęcych udało się coś z tym zrobić i stworzyć coś w 1997 roku wprowadzono w ustawie zasadę, która zabraniała zabijania bezpańskich zwierząt – poza pewnymi wyjątkami naturalnie. Zmieniło to ogromne zasady działania schronisk, które nie mogły już głównie likwidować psów i kotów, a musiały bezterminowo objąć je opieką. Niestety rozwijające się państwo Polskie nie dopełniło żadnych działań, które miałyby na celu rzeczywiste wprowadzenie takich praw. Żadna gmina nie chciała tak naprawdę zajmować się zwierzętami, więc w praktyce wyglądało to tak, że doprowadzano do śmierci zwierząt pod pozorem opiekowania się nimi. Wszystko to za publiczne pieniądze.”Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 o ochronie zwierząt całkowicie zaprzeczyła dotychczasowj praktyce przez zakaz uśmiercania zwierząt z powodu ich bezdomności. Równocześnie postawiła gminom nieobowiązkowe zadanie zapewniania zwierzętom opieki a także ich “wyłapywania” do schronisk. Jest to koncepcja wychodzące poza ramy gospodarki komunalnej także dlatego, że zmienia status tych zwierząt z komunalnych nieczystości na rzeczy w sensie prawa cywilnego (art. 1, ust. 2). W przedmiocie samych schronisk ograniczyła się do stwierdzenia, że prowadzić je mogą organizacje społeczne (w porozumieniu z organami samorządu).”Ta praktyka niestety była rakiem na naszym społeczeństwie, które w wyjątkowy sposób miało ”nosa do interesów”. Tylko w Polsce było możliwe pompowanie pieniędzy w wirtualną ”opiekę”, która i tak doprowadzała do świadomego zabijania i likwidowania zwierząt. W praktyce pokazuje to dawną mentalność naszego narodu, który nauczył się kombinować po prostu – celem były pieniądze, a nie dobro zwierząt. Niestety, bardzo niestety – w niektórych przypadkach podobne działania mają się dobrze również obecnie. Z pewną mentalnością i wychowaniem trudno wygrać. Pseudoschroniska prywatne to często możliwość ogromnego zarobku – finanse pochodzą od gmin, które oficjalnie są ”czyste”, ponieważ realizują wymagania ustawy. Natomiast nikt nie sprawdza jak swoje zadania realizuje praktyce dopiero w 2012 roku wprowadzono obowiązek uchwalania corocznych programów gminnych w zakresie walki z bezdomnością zwierząt wraz z rezerwowaniem środków finansowych na ten cel. To takie pośrednie zmuszanie gmin, które przed tą ustawą po prostu sobie bimbały i robiły co chciały. Jeszcze w 2006 roku prawie 40% gmin praktycznie wcale nie zajmowały się tym problemem. W 2014 roku liczba ta zmniejszyła się do 7%.Dlaczego ta długa lekcja historii była ważna? Otóż pogląd, że zwierząt w schroniskach jest coraz więcej nie jest związany z tym, że jesteśmy gorszymi ludźmi i częściej porzucamy nasze zwierzęta. Po prostu skuteczność wyłapywania psów i kotów bezdomnych jest coraz większa. Nie jest tak, że za zwiększenie ilości psów w schronisku odpowiadają hodowle i osoby, które kupują rasowe szczeniaki. Po prostu gminy radzą sobie coraz lepiej z tym problemem, a i władza stosuje bardziej skuteczne sposoby na zmuszanie gmin do takiego zainteresowanych do ściągnięcia ustawa o ochronie zwierząt – KLIK oraz dwa linki do artykułów Biura Ochrony zwierząt: podstawy prawne, przepisy o dokładnie widzimy jakie zmiany zachodziły w naszym państwie i z czym dokładnie musimy walczyć. Przede wszystkim ważne jest wywarcie presji na gminach, aby skutecznie wyłapywały bezdomne zwierzęta, ale również na to, aby zapewniały im jak najlepsze warunki. Na to idą pieniądze i to wcale nie małe. Dlatego nie możemy pozwolić na sytuację, gdzie schronisko świadomie doprowadza do likwidacji zwierząt pomimo faktu, że ma środki na ich utrzymanie. Ważna jest presja społeczeństwa i nacisk na rozwiązanie takich problemów, aby schroniska państwowe działały tak, jak się od nich tego w schroniskach – nasza winaDuże boksy, własna buda, zabawka – tylko człowieka brakDruga kwestia to problem mentalności naszego narodu. Jeszcze przed ustawą sprzed 2012 roku (KLIK – poczytaj) spokojnie można było kupić psa na stadionie lub giełdzie. Dopiero ta nowa ustawa wprowadziła zakaz sprzedaży zwierząt poza legalną hodowlą. Jednak mentalność została – to takie myślenie z PRL, gdzie każdy musiał kombinować, żeby miał ładnego psa lub po prosu psa w typie rasy? Rozmnażał go i sprzedawał na parkingach i giełdach. Pieniądze z tego były, więc było ok. Sam pamiętam, że jako dzieciak uwielbiałem jeździć z rodzicami na giełdę, ponieważ mogłem pooglądać pieski. Sprzedaż zwierząt to był sposób na zarobek, ale również na pozbycie się niechcianego psa lub kota. Nie było akcji ani kampanii informacyjnych, a dodatkowo ludzie nie chcieli ponosić kosztów, więc zwierzęta domowe nie były kastrowane. Pojawiały się szczeniaki, więc ”hop na giełdę” i już było ok. Oczywiście to lepsza alternatywa niż zabicie lub wyrzucenie, ale nadal nie o to, że mentalność naszego społeczeństwa również skutecznie wzmaga problem bezdomności zwierząt. Po pierwsze – ludzie byli przyzwyczajeni do widoku bezdomnych zwierząt. Po drugie – ludzie nie byli przyzwyczajeni do kastracji zwierząt, a wręcz byli jej przeciwni. Po trzecie – ładne zwierzęta były sposobem na związku z tym dawne myślenie przekłada się na nowoczesne wychowanie dzieci, które również mają ”dawne naleciałości”. Wiele osób do teraz jest przeciwnych kastracji/sterylizacji, która często uważana jest za znęcanie się nad zwierzęciem. Do teraz panuje mit w stylu ”suka chociaż raz musi urodzić”. Do teraz spotykam osoby, które podbijają z pytaniem ”Pies czy suka? Jak pies to ja mam taką suczkę, więc możemy się umówić na szczeniaki!”.Wszystko to powoduje problem bezdomności, ponieważ populację zwierząt można ograniczyć tylko przez kastrację (ograniczenie możliwości rozrodu). Nie ma szans, aby ludzie zainteresowani byli w stanie przyjąć do swoich domów tyle zwierząt, które rodzą się każdego roku z powodu nieprzemyślanego rozmnażania. Bo właśnie takie nieprzemyślane rozmnażanie jest największym problemem i powoduje regularne ”dostawy” nowych psów do schronisk. Nie porzucenie własnego psa w wakacje, ani nie oddanie psa z hodowli. To oczywiście piękne, ckliwe historie – ktoś porzucił swojego przyjaciela, schronisko woła o pomoc. Jednak to margines, a nie główny powód w schroniskach – rozwiązania”Proszę, wyjdź ze mną na spacer” – bardzo sugestywne i na pewno działa :)Przede wszystkim prawo powinno przewidywać duże kary dla osób, które doprowadzają do nieprzemyślanego rozmnażania zwierząt. Ustawa z 2012 roku jest jakimś krokiem w dobrą stronę, ale jednocześnie spowodowała pojawienie się pseudohodowli. Jednak nawet to jest krok ku lepszemu. Głównym problemem są jednak takie ”sąsiadowi urodziły się szczeniaki”. Pseudohodowla to nadal jakaś hodowla – przemyślana i zorganizowana. Pseudohodowla liczy na zarobek, więc raczej nie rozmnaża ponad zwykłe osoby potrafią regularnie rozmnażać swoje zwierzęta przez swoją głupotę. Niedopilnowanie pupila oraz niechęć do ponoszenia kosztów kastracji (braki finansowe lub myślowe). Oczywiście pseudohodowla to nadal rak i trzeba to wyeliminować. Z tego względu potrzebne jest zmodyfikowane prawo, które wprowadza wysokie kary za rozmnażanie zwierząt lub wprowadza nakaz kastracji. Skoro jest prawo wymagające rejestracji zwierząt i opłacania za nie podatku to powinno być również takie, które nakazuje sprawa to uświadamianie i akcje społeczne. Kłaść nacisk na konieczność kastracji, informować o szkodliwości mitów ”suka musi mieć szczeniaki chociaż raz w życiu” oraz ganić za nieprzemyślane rozmnażanie zwierząt. To będzie o wiele lepsze od akcji typu #niekupujadoptuj, ponieważ poruszają źródło <- tutaj do ściągnięcia macie raport o problemie bezdomnych zwierząt z 2016 roku, który zawiera naprawdę masę szczegółowych informacji oraz w Polsce – czy psy tu głodują?Typowy mieszkaniec schroniska – smutny to widok, ale nie zawsze można coś poradzić…Jakość schronisk w Polsce ciągle się zwiększa, a przynajmniej ja mam takie wrażenie. Mam porównanie z dawnymi czasami, kiedy byłem wolontariuszem, a obecnymi, kiedy regularnie pomagamy w różnych działaniach schronisk. Prawdą jest, że kiedyś było ciężko – gminy nie chciały płacić i rzeczywiście wiele zwierząt nie przeżywało obecne prawo zmusza gminy do określania budżetu na schroniska oraz zapewnienia zwierzętom odpowiednich warunków. W związku z tym nie ma tak, że psy w schroniskach nie mają co jeść i są głodzone. Naturalnie gminy nie dają na luksusu i zapewniają zazwyczaj minimum, ale nikt głodzony tu nie jest. W związku z tym tak naprawdę wszelkie zbiórki jedzenia są w tym momencie rozumiem szczytny cel i fakt, że to fajnie wygląda – taka górka z pedigree i innego taniego gówna. Jednak naprawdę zobaczcie, że w takich zbiórkach zazwyczaj zbiera się własnie tanie karmy niskiej jakości. Taką karmę schroniska już często mają, bo to mogą kupić z gminnego finansowania. Dlaczego jednak schroniska przyjmują takie karmy, skoro ich nie potrzebują? Żeby nie gasić ducha schroniska przestałyby przyjmować tanie karmy to ludzie by się zbulwersowali – ”w dupach im się poprzewracało, tylko drogie karmy by chcieli!”. Społeczności mogłyby przestać namawiać do charytatywnych działań, a jednak czasami jakieś perełki się znajdą. Rozmawiałem z wieloma wolontariuszami i większość przyznaje – potrzebne są karmy drogie, specjalistyczne. Takie, na które gmina nie da pieniędzy, a naprawdę schroniskach znajduje się wiele psów starszych i schorowanych, które mają szczególne potrzeby dietetyczne. Pieniędzy na to nie ma, ponieważ nie jest to podstawa i dlatego takie dary są najbardziej potrzebne. I teraz nie zrozumcie mnie źle – trzeba pomagać schroniskom jak najbardziej. Trzeba i już. Jednak powinniśmy robić to tak, żeby sprawić drugiej stronie jak najlepiej. Pomaganie to nie poprawianie własnego ego, promocja swojej osoby lub sposób na reklamę. Nie i chcemy naprawdę, ale tak naprawdę pomóc to zadzwońmy/jedźmy do schroniska i pogadajmy z wolontariuszem. Z osobistego doświadczenia powiem, że wolontariusze to serce każdego schroniska. Pracownicy i dyrekcja to często po prostu pracownicy. Nie wszyscy są pasjonatami, ale są potrzebni. W każdej firmie musi być ktoś kto patrzy na to obiektywnym okiem i potrafi utrzymać w kupie. Natomiast wolontariusze wiedzą najlepiej co jest potrzebne. Powiedzą czy mają jakieś pieski wymagające specjalistycznej karmy i co by się najbardziej nie ma sensu robić zakupów na własną rękę. Czasami 10 kg drogiej karmy bardziej się przyda niż tona najgorszego crapu z marketu. Dlatego osobiście jestem przeciwnym masowemu zbieraniu darów i tego typu zorganizowanych akcji. Często to mieszanina wszystkiego i tylko ilość robi ”wow”, ale często nie ma tam nic, co naprawdę by się przydało. Także jeśli ktoś chce zorganizować konkretną zbiórkę lub pomóc na własną rękę to najpierw powinno się popytać w danym schronisku co jest potrzebne i wtedy dopiero przystąpić do inaczej wygląda sprawa ze schroniskami prywatnymi – tutaj fundusze pochodzą zazwyczaj w 100% od darczyńców. Gminy nie dają pieniędzy na prywatne akcje. Rzeczywiście tu przeżycie psa zależne od jest naszej pomocy, ale również przed zakupieniem jedzenia dla takich psiaków warto popytać osób zarządzających schroniskiem lub wolontariuszy. Na pewno uda się razem wybrać to, co najlepsze w danym momencie. Bo co z tego, że kupisz karmy za 200 zł, jeśli schronisko akurat w tym czasie ma jej sporo, ale koniecznie potrzebuje 100 zł na zabieg dla chorego pieska, kiedy wszyscy dają tylko warto wiedzieć, że zapewnienie minimum warunków do życia zwierząt w schronisku państwowym należy do gminy i to ona ma przeznaczone na to finanse. Nie ma więc sensu (poza pewnymi przypadkami) obdarowywać takiej placówki tanią karmą dla zwierząt. Potrzebne są droższe, specjalistyczne karmy dla zwierząt z konkretnymi wymaganiami jedna sprawa – jeżeli będziemy ciągle odciążać gminy i fundować schroniskom całe podstawowe jedzenie to taka gmina w kolejnych latach założy mniejsze fundusze na to schronisko. Jeżeli w ciągu roku ufundujemy 50% jedzenia psom to gmina następnego roku da 50% mniej pieniędzy, bo w końcu nie trzeba więcej. Warto o tym pomyśleć. To gminy powinny być odpowiedzialne za utrzymanie zwierząt – w końcu robią to z naszych w schronisku – alternatywyPieseł wyprowadzany przez wolontariusza – jeszcze trochę nieśmiały, ale z czasem się otworzy!Schroniskom można pomóc jeszcze na inne sposoby – nie zawsze najważniejsza jest pomoc materialna. W wielu schroniskach regularnie organizowane są spacery z psami i to naprawdę fantastyczna sprawa. Pamiętajmy, że psy to zwierzęta, które potrzebują obecności człowieka. Taki wspólny spacer to dla nich ogromna radość i możliwość bardziej intymnego kontaktu. Wolontariusze nie zawsze mają czas, żeby pobyć sam na sam z danym braliśmy również udział w akcji Frontmanów, który zakrapiali psa przeciw pchłom i kleszczom. To również ważne działania, które wpływają na zdrowie zwierząt. Nie zawsze schronisko pozwoli nam robić takie rzeczy, ponieważ zazwyczaj wolą, aby wyspecjalizowany personel to wykonywał. Natomiast zawsze można spróbować swoich sił w samym wolontariacie. Większość schronisk chętnie korzysta z takiej pomocy, więc warto się tym oczywiście nie można zapominać o pomocy w promowaniu działań schronisk. Pomoc w poszukiwaniu domów dla podopiecznych, informowanie organizacji o zauważeniu bezdomnego psa/kota, nawet udostępnianie wpisów schroniska – to wszystko jest pośrednia i bezpośrednia pomoc, która przynosi wszystko jest dla każdego oczywiście i dlatego trzeba wybrać to, co nam pasuje. Jeden woli dać bezpośrednio pieniądze, ktoś inny kupi dobrą karmę, inna osoba puszcza dalej zdjęcia na FB. Każde działanie jest ok, ale zawsze pytajmy najpierw schronisko o to, jakie działania są obecnie najbardziej potrzebne. Może się okazać, że jest jakiś problem, który możemy pomóc w schroniskach – podsumowanieTo chyba jeden z najdłuższych wpisów na tym blogu. Mam nadzieję, że udało się mniej więcej wyjaśnić jak cała sprawa wygląda. Oczywiście widać, że nasz kraj nie poradził sobie najlepiej z tym problemem, ale pewnym usprawiedliwieniem są okoliczności naszej historii. Nie możemy o tym zapominać. Tak – zwierzęta były zabijane w specjalnych punktach, ale widocznie w tamtym czasie nie było innego usprawiedliwiamy tego, ale trzeba przyjąć to do świadomości, aby móc ruszyć dalej. Nie oskarżamy, a szukamy lepszych rozwiązań, aby takie coś już nigdy się nie powtórzyło. Nie możemy również porównywać się do innych krajów, które takich problemów nie miały i nie mają. Musimy znaleźć własne jest taki, że praw i ustawy starają się obecnie naprawić jakoś te problemy, a rolą społeczeństwa jest w tym pomóc. Nie może być tak, że ustawodawca zabrania sprzedaży zwierząt poza hodowlą i robi to w dobrej wierze, a ludzie masowo to próbują obejść. Wybaczcie mocne słowa, ale kto tu kurwa jest chujem teraz? Władza robi coś, żeby poprawić życie zwierząt, a społeczeństwo ma to w dupie i wymyśla sobie rozumiem, że władza pewnie była naciskana przez różne grupy, albo miała w tym swój interes – to nie jest ważne. Podjęto jakiś krok w dobrym kierunku, a pieprzone cebulaki zakładają Klub Mydła i Powidła, który od teraz jest stowarzyszeniem i ma pod sobą kilka pseudohodowli. Rozumiem, że to pewien błąd prawny, że taka furtka pozostała, ale czy trzeba być takim tępakiem, żeby od razu za $$$ wymyślać takie coś? Kurewsko nieładnie proszę rozwiązaniem jest po prostu być dobrym człowiekiem, uświadamiać i informować. Możliwe jest znaczne zmniejszenie problemu bezdomności zwierząt, ale chyba nasze społeczeństwo musi jeszcze trochę do tego musimy również zrozumieć same schroniska. Sama pomoc dla własnego ego nie jest dobra. ”Widzę ładne zdjęcie pieska to wysyłam pedigree – proste!”. Trzeba zrozumieć problem i odpowiedzieć na niego w prawidłowy sposób. Nie powinniśmy wyręczać gmin całkowicie, ponieważ to one powinny dbać o psy bezdomne. Niemniej powinniśmy pomagać w rzeczach, którymi gmina się nie zainteresuje. Finansować konkretne akcje (np: pies chory) lub fundować specjalistyczne karmy, które w schronisku są potrzebne. To również powinna robić gmina moim zdaniem, ale cóż…Po prostu… nie zdziwcie się, jeśli przyjdziecie do schroniska z puszką ”Czapi” i nie przyjmą Was jak prawdziwego zbawcę :)Jakie jest Twoje zdanie na temat życia psów w schronisku? Jakie działania Twoim zdaniem powinny być podjęte i jaka pomoc jest najbardziej przydatna? Forum kastracja psa ze schroniska Witam, w czwartek wieczorem dwa tygodnie temu znalazłam psa, którego zawiozłam do schroniska, jednak po dyskusji w domu postanowiliśmy goprzygarnąć. W sobotę rano pojechaliśmy po pieska do schroniska, ale okazało się, że pies jest już własnością schroniska i możemy go jedynie zaadoptować ( miałam wrażenie, że łaskę robią). Mam pytanie, piesek jest u nas od dwóch tygodni, mamy umowę na dom tymczasowy, wkrótce podpiszemy umowę o adopcję. Czy muszę koniecznie zgodzić się na kastrację? Pies ma opiekę, działka jest otoczona siatką, na pewno nie ucieknie, poza tym bardzo sie przywiązał i my także. Mamy dwa inne psy, nie są kastrowane, psy się zaprzyjaźniły. Nie widzę potrzeby narażania tego pieska na kolejne stresy. Piesek obecnie jest chory ( kaszel , ponoć normalne u zwierząt , które były w schronisku), bierze antybiotyk. Czy jest jakaś możliwość, aby nie kastrować tego psiaka? Anna Autor Wiadomość india Data dodania: 2015-01-13 Niektore schroniska stawiaja twarde warunki i moze byc nawet tak, ze jesli odmowisz kastracji, to nie zgodza sie na adopcje. Ja bralam kiedys psine z podrzednego schroniska w malej miescinie, to nikogo nawet nie obeszlo, co z tym psem bedzie, jakim czlowiekiem jestem, czy mialam i mam zwierzaki,etc..Zero pytan..Porozmawiaj z osoba kompetentna z tego schroniska, przedstaw swoje racje, moze nie bedzie problemu. Wiesz, ludzie sa rozni. Czesto pozbywaja sie adoptowanych psow,"gubia" je, stad to dmuchanie na zimne, by nie przychodzily na swiat kolejne futrzaste nieszczescia. A moze to nie taki zly pomysl z ta kastracja? Od roznych chorob mozna piesie uchronic..Moze po prostu wytarguj troche czasu, by pies ochlonal i dopiero potem zabieg,jesli nie mozna bedzie calkowicie tego uniknac. Pozdrawiam

psy ze schroniska forum